Bogdan z wielkim plecakiem zostanie złapany; ale po chwili usłyszeliśmy: - Uciekł, skurwysyn!





https://www.youtube.com/watch?v=zFa4LlPp0A4

BOGDAN BORUSEWICZ ARESZTOWANY
Wczoraj dowiedziałem się o aresztowaniu Bogdana Borusewicza, człowieka,
który kocha wolność tak aktywnie, jak chyba nikt z nas. Dlatego
zawsze musiał uciekać. Poznałem go bardzo dawno, w dalekim okresie
przedkorowskim.
Ale takiego, jakim jest naprawdę, zobaczyłem po raz pierwszy na samym początku
KOR-u. Pewnej nocy Bogdan przyszedł do mnie z wiadomością, że
zatrzymano ludzi na procesie w Radomiu: otoczono salę, wzięli wszystkich.
Szukali kasety z nagraniem rozprawy, ale nie znaleźli. Pytam: - Skąd
wiesz, że nie znaleźli? Powiada. : Bo ja ją mam - i wyjął z kieszeni. - Byłem
tam. Wtedy myślałem, że to raz mu się udało. Potem dowiedziałem się, że
uciekał stale. Uciekł w 1968 r. z więzienia, gdzie siedział za rozrzucanie
ulotek w szkole. Zawieziono go na konfrontację to tej szkoły, zaprowadzono
do sali na I piętrze - wyskoczył przez okno. Ukrywał się długo w
lasach pod Sopotem. Na moich oczach uciekł z powielaczem w plecaku z mieszkania,
w którym odbywała się narada działaczy KOR-owskich. Wkroczyła policja, był
kocioł. Bogdan w drzwiach zawrócił i zwiał. Przez okno widziałem, jak
pędził przez pełne policji podwórko, za nim dwa radiowozy. Cofnąłem się,
żeby nie patrzeć jak malutki Bogdan z wielkim plecakiem zostanie złapany;
ale po chwili usłyszeliśmy: - Uciekł, skurwysyn!
Bogdanowi żal było rzucić powielacz. Wskoczył w autobus i poprosił
jakiegoś faceta: Jestem członkiem KOR-u, mam w plecaku powielacz,
czy może mi pan go przechować do jutra? Facet powiedział: - Dobrze.
W stanie wojennym uciekał kilka razy, między innymi przesiedział
parę godzin na dachu w trzaskający mróz, innym razem wymknął się
łódką z otaczanej stoczni. Aż mi się nie chce wierzyć, że Bogdan siedzi.
Wciąż czekam na wiadomość, że uciekł, lubże ucieknie jutro – pojutrze.

Mówię, że on tak aktywnie kocha wolność nie tylko dlatego, że ucieka, ale dlatego że działał tak jak działał . W 68 r., jako uczeń szkoły średniej, oglądał wydarzenia marcowe z zewnątrz, ale po rozgromieniu ruchu studenckiego uznał, że nie może zapaść milczenie, że trzeba rzucać ulotki. W 70 r. próbował przedostać się do Stoczni, chciał wszystko widzieć. Fotem organizował opiekę nad grobami poległych i zbierał dokumentację tego, co się stało. Po czerwcu 76 sam dotarł do Radomia i odnalazł pierwsze rodziny aresztowanych, jeszcze przed Mirkiem Chojeckim. Do KOR-u przyszedł już jako człowiek z dorobkiem. Wreszcie Wolne Związki Zawodowe. Wałęsa, kiedy proponował go do
prezydium MKZ we wrześniu 80 r. mówił: - To jest mój nauczyciel Bogdan Borusewicz. Sierpień w Stoczni Gdańskiej jest dziełem załogi Stoczni, później kraju, który ją poparł, ale - jakby na to nie patrzeć zaczynem było tych parę osób z Wolnych Związków Zawodowych: Lech Wałęsa, Ania Walentynowicz, Andrzej i Joanna Gwiazdowie, Alinka Pieńkowska, no i Bogdan, człowiek, o którym oni właśnie mówili: Nauczyciel. Później była działalność w podziemiu
i wiara, że Bogdan zostanie, że nigdy nie da się złapać. Dziś siedzi w III pawilonie na Rakowieckiej i nie mam żadnych wątpliwości, że w całym tym śledztwie znowu będzie mógł być uznany za naszego nauczyciela.
Jacek Kuroń